Inauguracja trenazera. A raczej treningu na nim, bo juz wczesniej przeciez na nim jezdzilem. W zasadzie nie ma co sie rozpisywac, jezdzilem pod puls, przez godzine. Dlatego dystans nie szokuje, ale za to w miare utrzymywalem zalozony puls.
Wyprawa za Miedzychod... Do Mierzyna dokladnie. Mialem jechac z 2 znajomymi (Winq i DuraAce) ale DuraAce koniecznie musial zlapac opone jakas i zlamal palec. O dziwo forma bardzo mi dopisala, pod koniec, po 180km caly czas mialem sile jechac 27 do 31km/h Znajomy niestety gorzej. Ale to pewnie kwestia tego ze ja 2 dni przed wyprawa zrobilem 100km wiec organizm byl przygotowany, a on tydzien nie jezdzil. No i oczywiscie pod koniec znow mnie zaczelo kolano bolec... na szczescie pod koniec. Bywalo ze bolalo po 25km, a tu po 180 dopiero... No coz. Gdyby nie to kolano to nie byloby 216km a moze 250.
Foto z drogi do Czyśćca: Rzeczywiscie to byl prawidzwy czysciec, momentami bloto bylo gorsze niz na maratonie w Murowanej Goslinie...
Ogolnie wyjazd sie udal, a co najwazniejsze dowiedialem sie ze jestem zdolny do dlugich wypraw :) Czas pomyslec o 300km i wiecej.